Kto zmierzył, jak długo stygnie kawa? To było moje pierwsze pytanie, po otrzymaniu książki ,,Zanim wystygnie kawa'' Toshikazu Kawaguchi. Światowy bestseller znalazł się w tym roku pod moją choinką i muszę powiedzieć, że na całe szczęście.
Moim drugim pytaniem po rozpoczęciu lektury było: dlaczego autor wybrał na miejsce akcji kawiarnię a nie herbaciarnię? W końcu jesteśmy w Japonii a dokładnie akcja książki toczy się w Tokio.
Po trzecie; jakie znaczenie niesie tu stolik i krzesła i jaka sztuka nasuwa się na myśl, w której ważne jest siadanie i wstawanie od stołu?
Dlaczego parzenie kawy na różny sposób, pokazuje nam charakter osoby, która tę kawę zaparza oraz charakter klienta, dla którego jest zaparzana? Jest to swoisty rytuał.
Jak bardzo rodzaj gestu i mimika twarzy podkreśla sytuację, w której znaleźli się bohaterowie książki? Czy tak, jak w teatrze japońskim ma za zadanie bez wypowiadanych słów oddawać emocje oraz podkreślać napięcie, budować klimat miejsca oraz momentu?
I tak te pytania napływały podczas czytania i obowiązkowego picia kawy, chociaż nie była to moccha.
Dla mnie ta lektura była ciekawym doświadczeniem, nie mam zbytnio szerokiego w zakresie literatury japońskiej oraz azjatyckiej. Do tej pory udało mi się przeczytać dwie książki o Korei, z tym, że obie w tłumaczeniach, angielskim lub polskim.
Autor jest dramaturgiem, zresztą najpierw powstała sztuka a następnie została napisana powieść. Jej budowa przypomina trochę budowę sztuki, gdzie mamy sceny - tutaj mamy rozdziały, w których poznajemy poszczególnych bohaterów. W ostatnim rozdziale wszystkie historie w pewien sposób się łączą i miałam wrażenie, że tak, jak to w teatrze wszyscy pojawią się raz jeszcze, aby ukłonić się na koniec przed oklaskami.
Taka budowa nie przeszkadzała mi w czytaniu, właściwie nawet pomagała i trzymała w napięciu, bo jak już w nielicznych powieściach, kompletnie nie wiedziałam, jak się zakończy. Historie ludzi przeplatały się ze sobą i nie pozwalały mi zgadnąć, co stanie się dalej z którąś z nich.
Chociaż autor wykorzystał tu znany w literaturze czy filmie motyw podróżowania w czasie, to jednak znalazł na nie nowy sposób. Nie jest on ani infantylny ani przerysowany, jak to często bywa w powieściach sci-fi. W swojej prostocie jest zachęcający do skorzystania, bo kto by nie chciał przenieść się w przeszłość czy przyszłość podczas picia kawy? Niby proste, a jednak musi się spełnić kilka warunków. Pierwszym i najważniejszym jest niedopuszczenie do wystygnięcia aromatycznego napoju, nalewanego ze specjalnego dzbanka.
Dla mnie książka otrzymuje 9/10 gwiazdek, jedną odjęłam za język, bo ja nie lubię minimalizmu tylko słowiańską potoczystość i koniecznie opisy.
Gdyby była możliwość pójścia na sztukę lub zobaczenia ekranizacji (podobno jest zrobiona w reżyserii Ayuko Tsukahara) to z pewnością byłabym chętna się przejść.
Polecam wam przeczytać, chociażby z ciekawości lub dla przekory, bo przecież każda recenzja jest subiektywna.
Comments